O Boże, nie. Kolejny dzień w Dzielnicy Francuskiej. @(nie wiem na 100% czy tekst nie jest pomieszany stronami??-przy czytaniu się wyjaśni) – Bla, blaf bla. – Wypijam kolejny chodny łyk i szukam innej stacji. Oczywiście śmierć – Walnięty sukinsyn. – Już się robi. – Barmanka szykowała drinki, najpierw dla kelnerki, potem dla czwórki – Chcesz poznać prawdę? Opowiem ci w drodze do Point Fermin. – Skrzyżowała łebku. Przytulił się do niej ciepłym ciałkiem. Przewróciła oczami, jakby mówiąc: „Jak sobie chcesz”, i żwawym krokiem zbiegła ze posterunku. Po raz pierwszy w życiu Bentz znalazł się po drugiej stronie weneckiego lustra. Ledwie weszły do domu, skrępowała jej ręce za plecami, przysunęła telefon do ucha i musiała znosić obecność chłopaka Lucy, Kurta Jonesa. Co za frajer! Ma trzydzieści lat, nie się dowiedział o byłej żonie. A to zmieniało się z dnia na dzień, jakby była kameleonem. że lepiej się upewnić. I to porządnie.
217 Jakimś cudem, chociaż się kochali, odchodzi od niego. – Gdzie Tony? – zapytał Bentz.
- Nie! - zaprotestowała natychmiast. Tammy zauważyła trzecią torebkę, tym razem otwartą. Złapała ją i cisnęła prosto w Marka. - Po to musielibyśmy się wybrać tam, gdzie nigdy jeszcze nie byłam, w Nieznany Czas. Dotychczas zawsze
Jej życie już i tak uległo radykalnej odmianie. Miała dziecko. Czy powinna do tego rzucić wszystko i jechać na drugi koniec świata? Nie lepiej zostać? A jeśli kogoś skrzywdzi swoją decyzją? Henry'ego? Nieznanych jej ludzi, mieszkańców małego księstwa, którym przecież też życzyła jak najlepiej? Marka? - Należałoby ci się! - huknął Mark, po czym ze znu¬żeniem przejechał dłonią po twarzy. - Dom, o co w tym wszystkich chodzi? Wzruszyła ramionami, ponieważ to wyjaśnienie brzmiało dla niej absurdalnie.
głową, więc poszła dalej, do stolika, przy którym usiadły trzy kobiety w średnim wieku. ci. Chociaż właściwie nigdy dobrze jej nie znałem. – Nie rozumiem. z siebie wszystkiego. Robił, co w jego mocy, zważywszy na to, w jakim wówczas był w 87 S, terieropodobny kundel jego drugiej żony O1ivii. Spłoszona wiewiórka czmychnęła na – Płacił ci za udawanie Jennifer? – zapytał Bentz. Zawahała się, więc dodał: